Dlaczego w tym sektorze wolny rynek nie funkcjonuje?

Usunięcie zęba w gabinecie dentystycznym kosztuje obecnie 200-250 zł. Leczenie kanalikowe, uzupełnianie ubytków – podobnie albo i więcej. Z ostatniej wizyty zapamiętałem, że uzupełniał mi zęba przez 15 min.
 
 Policzmy:
– Przyjmijmy 500 zł za godzinę pracy. (Nie mogę liczyć 1200 zł za godzinę, bo trochę czasu zajmują też przygotowania.)
– 8 godzin pracy razy 500 zł za godzinę daje: 4 tys. zł dziennie.
– Przez 24 dni robocze dentysta może zarobić 96 tys. zł.
 
To jest przychód. Odejmując koszt zatrudnienia pomocy dentystycznej – 5 tys. zł, koszty materiałów dentystycznych – ok 10 tys. zł (Nie za dużo?), amortyzację maszyny borującej – 5 tys. zł, oraz wynajem lokalu – 6 tys. zł i tak pozostaje dentyście ok. 70 tys. miesięcznie.
Z tego trzeba już tylko odliczyć podatek.
 
Czekają mnie kolejne wizyty i poważniejsze wydatki. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego w przypadku usług stomatologicznych nie zadziałało prawo konkurencji. Przy tak wysokich dochodach powinno się natychmiast pojawić na rynku wiele nowych gabinetów i ceny usług powinny iść w dół. Dlaczego nie idą?
Prawo konkurencji rynkowej działa na przykład na rynku meblarskim. Nowy tapczan można kupić za kilkaset zł, a nową kuchnię sprawić sobie za 2 tys. Kiepskiej jakości, ale przecieżź to jest za pół darmo!
 

Z pewnością popełniłem jakiś błąd w kalkulacjach. Proszę czytelników o poprawki.